I mimo, że nadal nie pasuje mi setting opowieści (nie mogę się przekonać do słonecznych klimatów zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych w kontekście Franka Castle'a), to jednak w opowieść przygotowaną przez Nathana Edmondsona wciągam się coraz bardziej.
Frank Castle nadal poluje na członków gangu Dol Soles, którzy wchodzą w posiadanie niekonwencjonalnej broni stanowiącej zagrożenie dla całego regionu - tyle zarysu fabularnego, bowiem nie chcę psuć historii osobom, które nie miały styczności z komiksem, tym bardziej, że zakończenie zeszytu jak na tą konkretną serię jest dość zaskakujące.
Edmondson większą uwagę w tym konkretnym wydaniu poświęca postacią tworzącym trzon pisanej przez siebie historii - ich wzajemnym relacjom, co pozytywnie wpływa na numer i pozwala lepiej poznać bohaterów śledzonej przez czytelnika fabuły.
W komiksie jest kilka elementów, które wpływają na jego pozytywny odbiór - przemyślenia głównego bohatera, w tym świetny cytat:
Too dangerous for cops, not big enough for super heroes, but a proper fight for me...(...) oraz ciekawa korelacja działań Franka i miejscowej policji. Co zresztą już wielokrotnie było elementem serii, jednak za każdym razem twórcom udaje się ten element przedstawić w sposób interesujący.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz